W ostatnim roku sporo pisano o trudnościach, z którymi musi sobie radzić branża motoryzacyjna. Całkiem niedawno informowaliśmy o planowanym zwolnieniu 1,5 tysiąca pracowników tyskiej fabryki Fiata oraz prawdopodobnym zamknięciu zakładu produkcyjnego Opla w niemieckim Bochum. A wszystko to z powodu spadku sprzedaży nowych aut. Jak się jednak okazuje, nie wszyscy producenci samochodów odczuwają skutki załamania koniunktury. Przykład? Porsche.
Niemiecki wytwórca aut jednej z najbardziej znanych i pożądanych na świecie marek poinformował, że jeszcze przed końcem roku kalendarzowego firmie udało się pobić roczny rekord sprzedaży. Do 30 listopada sprzedano 128.978 egzemplarzy samochodów z popularnym logo, podczas gdy w całym 2011 roku tylko 118.868. Dyrektor sprzedaży i marketingu Porsche Bernhard Maier oświadczył, że w samym listopadzie sprzedaż wzrosła o 39% w stosunku do wyników zeszłorocznych.
Zwiększony popyt na te luksusowe samochody sportowe ma swoje źródło głównie w rynkach amerykańskim i chińskim. Zapotrzebowanie na auta marki Porsche wzrosło tam w listopadzie odpowiednio o 71,4% i 63,4% rok do roku. Popyt w innych krajach nie odnotował już tak spektakularnych wzrostów.
Większość producentów z branży motoryzacyjnej nie ma powodów do radości zwłaszcza w kontekście wyników osiąganych na rynku europejskim, gdzie sprzedaż nowych aut spadła w tym roku o 7,1%. W niektórych krajach Europy Południowej odsetek kupionych w salonach samochodów obniżył się o około 20%. Trudna sytuacja nie dotyczy jednak wszystkich. Całkiem nieźle wiedzie się producentom drogich samochodów takich jak BMW, Audi czy Mercedes, którzy biją kolejne rekordy sprzedaży.
Jak widać bogatym kryzys nie straszny, a jego skutki odczuwają jak zwykle ci biedniejsi. Ciekawe jak długo firmom produkującym bardziej luksusowe auta uda się utrzymać dobre wyniki sprzedaży.