Termin „Zielona Wyspa” zrobił w ostatnich latach oszałamiającą karierę w Polsce. Nie wiemy czy jego polskie znaczenie znane jest w dalekim Sudanie, ale pewnym jest, że i w tym targanym konfliktami kraju mają swoje „zielone wyspy”. Co więcej, nie chodzi tylko o efektowną metaforę, ale wręcz o dosłowne zobrazowanie pewnej rewolucji, która właśnie ma miejsce w samym sercu Afryki.
Dziennikarze BBC w jednym z ostatnich wydań swojego ekonomicznego serwisu zamieścili interesujący reportaż ukazujący rewolucyjne zmiany, które zachodzą w rolnictwie Sudanu. Kraj ten nie bez powodu uważany był do tej pory jako jeden z najbardziej zacofanych w Afryce. Prymitywne metody uprawy i hodowli zaspokajały jedynie podstawowe potrzeby miejscowych rolników, a niewielkie nadwyżki w całości „konsumowało” miasto. To się jednak zaczyna powili zmieniać, a pionierami nadchodzących zmian są duże firmy, często z udziałem kapitału zagranicznego, które postanowiły zainwestować w sudańskie rolnictwo.
Dziennikarze BBC opisują w swoim reportażu jak wygląda jedna z farm prowadzona przez firmę DAL. Nosi ona nazwę Oaza i faktycznie wygląda jak zielona wyspa na oceanie wysuszonej brązowej ziemi. Swój wygląd zawdzięcza skomplikowanemu systemowi nawadniającemu, dzięki któremu na ogromnym obszarze rosną zboża. System jest sterowany komputerowo i oprócz wody dozuje również mieszanki nawozów. W zabudowaniach farmy, które lśnią nowością, znalazło się miejsce na ultranowoczesne obory dla bydła. Hodowane tam krowy sprowadzono z Europy i USA ze względu na ich wysoką mleczność. Większość dnia spędzają w klimatyzowanych pomieszczeniach, gdyż miejscowy klimat jest dla nich zbyt gorący. Dla dodatkowej ochłody zraszane są wodą przez automatyczny system monitorujący wilgotność i temperaturę wewnątrz pomieszczeń. Jakby tego mało, specjalne elektroniczne obroże na bieżąco monitorują stan zdrowia bydła informując nawet o tym…że krowa jest gotowa do posiadania potomstwa. Jak mówi zarządzający farmą Mohamed Said cyt. „nasze krowy są inseminowane w sposób sztuczny, a ilość potomstwa, które są w stanie wydać na świat jest aż pięciokrotnie większa niż w przypadku miejscowego bydła hodowanego w tradycyjny sposób”. Ideą właścicieli farmy jest takie zwiększenie populacji bydła, aby można było zakładać kolejne farmy bez konieczności uciekania do importu dorosłych osobników spoza kraju.
Farma prowadzona przez firmę DAL to jeden z kilkunastu tego typu obiektów w Sudanie. Zdaniem ekonomisty Haj Hamada jest to początek odtwarzania rolnictwa w Sudanie, które zawsze było motorem napędowym postępu w tym kraju. Pierwszy raz w rolnictwo zainwestowali Brytyjczycy w czasach kolonialnych tworząc ogromny projekt irygacyjny Gezire, dzięki któremu stworzono warunki do uprawy bawełny. W czasach postkolonialnych kanały irygacyjne zaniedbano, a produkcja rolnicza w tym regionie stopniowo chyliła się ku upadkowi. Odkrycie bogatych złóż ropy naftowej jeszcze pogłębiło problem, gdyż w czasach „łatwych pieniędzy” ze sprzedaży ropy nikt nie dbał o inwestycje w sektor rolniczy. Sytuacja zmieniła się w 2011 roku, gdy od Sudanu oderwały się południowe prowincje tworząc odrębne państwo Sudan Południowy. Wraz z rozpadem kraju, duża część ropy naftowej znalazła się poza kontrolą władz w Chartumie. Fakt ten spowodował, że sudańskie władze znów przychylnym okiem spojrzały na sektor rolniczy, jako ten który może dać nowy impuls do rozwoju kraju. Jeśli pierwsze jaskółki postępu w tej dziedzinie, jakimi są projekty nowoczesnych farm, odniosą sukces, jest nadzieja, że Sudan stanie się prawdziwą „Zieloną Wyspą”.