Sytuacja na rynku ropy nie napawa w ostatnich dniach optymizmem. W miniony czwartek ceny poszybowały do najwyższego od 9 miesięcy poziomu – za baryłkę trzeba było zapłacić na giełdzie 106 dolarów. Wszystko przez napiętą sytuację w Iraku, która wywołała obawy o eksport surowca. Co gorsza ze wzrostem cen ropy powiązane są inne podwyżki, chociażby gazu. Rynek zareagował błyskawicznie – za galon tego surowca płacono w 2,95 dolara czyli o 1,7% więcej.
Ostatni wzrost nie jest specjalnym zaskoczeniem – ceny ropy rosły systematycznie przez cały rok, co tylko zwiększało popyt na ten surowiec. Jako główne przyczyny takiego stanu rzeczy należy wskazać zmniejszoną podaż ze strony krajów OPEC oraz innych producentów i obawy, że napięta sytuacja na Ukrainie może zakłócić dostawy z Rosji. Jak informuje CNN Money, ostatnie podwyżki wywołały działania islamskich ekstremistów, którzy okupują drugie co do wielkości miasto Iraku – Mosul. Odłam Al Kaidy zagroził dalszą ekspansją na południe, w kierunku Bagdadu.
Eksperci przewidują, że nagłe nasilenie się przemocy w Iraku zahamuje dostawy ropy z północy kraju. Są jednak tacy, którzy przekonują, iż w ostatecznym rozrachunku całkowite dostawy surowca mogą wzrosnąć, dzięki napędzaniu eksportu z południa Iraku. Produkcja ropy w południowych obszarach kraju może osiągnąć rekordowe 2,8 mln baryłek dziennie do końca 2014 roku – przekonuje dyrektor Eurasia Group, Ayham Kamel.
Każdego dnia na terenie Iraku wydobywanych jest około 3,3 mln baryłek ropy naftowej co sprawia, że jest to drugi największy producent OPEC, zaraz po Arabii Saudyjskiej. Co więcej, kraj dysponuje czwartymi co do wielkości złożami tego surowca. Trudno oszacować długoterminowy wpływ działań ekstremistów na ceny ropy na światowych rynkach. Z pewnością jednak nie zachęcają one międzynarodowych koncernów naftowych do nowych inwestycji.