Ponad 6 proc. wzrost PKB i ciągle rosnący rynek napojów alkoholowych – to powody do radości dla przedsiębiorstw piwowarskich działających na terenie Kenii. Według WHO blisko 23 proc. Kenijczyków i 10 proc. Kenijek nie odmawia sobie wysokoprocentowych trunków, zaś Euromonitor podaje, że wolumen sprzedaży piw przekroczył w 2015 roku 460 milionów litrów. Jednak jak donosi CNN, branża piwowarska w Kenii nie zawsze była tak przyjazna.
Dwadzieścia lat temu głównymi graczami byli SAB Miller i East African Breweries, a konkurencja pomiędzy nimi przeszła do historii jako Piwna Wojna. W jej rezultacie w 2002 roku SAB Miller zamknął swoje zakłady i wycofał się z tamtejszego rynku. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, a konkurencja z wymiany ciosów pomiędzy rywalizującymi browarami zmieniła się w dążenie do jak najlepszego rozpoznania i zaspokojenia potrzeb klientów.
Obecnie na rynku dominuje EABL, należący do międzynarodowego giganta na rynku alkoholi, Diageo. Spółka wiedzie prym w Afryce Zachodniej, skupiając w swoich rękach ponad 70 proc. rynku. Co ciekawe krajowi producenci piw ledwie zaznaczają swoją obecność. Jedyny kenijski browar działający na dużą skalę to Keroche Breweries. Browar powstał w 1997 roku i początkowo specjalizował się w produkcji wina, a ostatecznie w jego ofercie znajdują się głównie złote trunki. W 2015 roku spółce został przyznany kredyt w wysokości 50 milionów dolarów, które odpowiednio zainwestowane mają umożliwić zwiększenie produkcji z 10 do 110 milionów litrów piwa rocznie. Teraz, mimo podejmowanych starań, kenijski browar obsługuje jedynie 2 proc. rynku.
Współwłaścicielka Keroche Breweries, Tabitha Karanja, ma nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pozycja jej spółki znacznie się umocni, a udział w rynku wzrośnie do 20 procent. Szanse na realizację tych ambitnych planów – albo wręcz marzeń – są niewielkie, ponieważ rosnąca w siłę klasa średnia i coraz większy popyt na alkohol, kuszą i zachęcają do penetracji kenijskiego rynku kolejne zagraniczne koncerny.