Przypadek hiszpańskiego banku, Banco Popular, którego płynność finansowa została naruszona przez niewłaściwe decyzje strategiczne kierownictwa, jest testem bojowym dla Jednolitej Rady do spraw Restrukturyzacji i Uporządkowanej Likwidacji (ang. Single Resolution Board, SRB). To właśnie dzięki decyzjom SRB Santander zdołał uchronić przed upadkiem swojego konkurenta.
W ostatnim czasie największym problemem Banco Popular stała się utrata płynności finansowej, przez co bank nie był zdolny do terminowego regulowania swoich zobowiązań. Mimo starań naczelnego kierownictwa, rezerwy banku systematycznie kurczyły się, osiągając alarmujący poziom. SRB, która została powołana po kryzysie z 2012 roku w celu stabilizacji sytuacji na rynku finansowym, mogła zarządzić restrukturyzację banku lub jego likwidację, jednak szybko zdecydowano o jego odsprzedaży. Jak donosi BBC, zainteresowanych kupnem Banco Popular nie brakowało.
Ostatecznie Banco Popular trafił w ręce Santandera. Największy w Hiszpanii bank zapłacił za wykup mniejszego konkurenta około 7 miliardów euro, co stanowi kwotę o 2 miliarda euro większą od sumy transakcji szacowanej przez analityków. Chociaż w ubiegłym roku Banco Popular odnotował straty rzędu 3,5 miliarda euro, a wartość kredytów hipotecznych – ocenionych przez Europejski Bank Centralny jako ryzykowne – osiągnęła poziom blisko 40 miliardów dolarów, szefowa Santandera Ana Botin jest zadowolona z przejęcia. Jej zdaniem Santander może w ten sposób zwiększyć dywersyfikację geograficzną prowadzonej działalności.
Klienci Banco Popular mogą spać spokojnie, ponieważ zmiany nie dotkną ich bezpośrednio. Największymi przegranymi w tej sytuacji są akcjonariusze hiszpańskiego banku, których inwestycja okazała się całkowicie nietrafiona. Niezadowoleni są także udziałowcy Santandera, a wyrazem ich dezaprobaty jest 3 proc. spadek akcji spółki.