Świat sportu nie tylko dostarcza emocji związanych z rywalizacją zawodników i drużyn, ale także generuje całkiem pokaźne zyski. W niedawnym wywiadzie dla CNN, Christian Sylt – współautor raportu „Formula Money”, zdradził sekrety finansowego sukcesu wyścigów samochodowych Formuły 1.
Przede wszystkim według Sylta F1 ma ogromny potencjał biznesowy, który wykorzystują spółki tworzące Grupę Formula One na czele z Delta Topco. W ciągu dekady przychody Grupy wzrosły dwukrotnie, a w ubiegłym roku wyniosły 1,6 miliarda dolarów. Głównym źródłem przychodów są opłaty wnoszone przez gospodarzy wyścigów (około pół miliarda dolarów) oraz przez stacje transmitujące rywalizację bolidów (także pół miliarda dolarów). Na pozostałą część przychodów składają się kwoty wpłacane przez sponsorów, między innymi przez Marlboro, Vodafone czy Santander i inne korporacje.
Sylt identyfikuje kilka kluczowych czynników decydujących o sukcesie Grupy F1, a jako jeden z nich wymienia zapis w umowach z gospodarzami wyścigów na temat corocznego wzrostu opłat o 10%. Ponadto strategicznym posunięciem była także decyzja o organizacji Grand Prix w krajach azjatyckich. Dla Singapuru, Malezji, Chin, Indii czy Korei Południowej goszczenie F1 jest świetną okazją do promocji kraju i zainteresowania turystów. Równocześnie liczba wyścigów organizowanych w ciągu roku jest ograniczona do dwudziestu, a przychody Grupy z dalekowschodnich imprez są znacznie wyższe. Dla porównania opłata, która trafia do budżetu Grupy za organizację Grand Prix Malezji to 67 milionów dolarów, za Grand Prix Singapuru 65 milionów dolarów, podczas gdy za organizację podobnych wyścigów we Włoszech wpływa jedynie 7 milionów dolarów.
Około połowa przychodów Grupy jest przeznaczana na nagrody dla zespołów startujących w wyścigach i jest rozdzielana między dziesięć najlepszych z nich – najczęściej są to Ferrari, McLaren i Red Bull Racing. Jak podsumowuje CNN, formuła sukcesu finansowego Formuły 1 staje się coraz doskonalsza.