Brytyjsko–holenderski koncern naftowy Shell jako pierwszy z wielkich koncernów tej branży opublikował wyniki finansowe za 2014 rok. Publikacji wyników, o których szczegółowo piszemy poniżej, towarzyszyło także ogłoszenie najbliższych planów inwestycyjnych koncernu. Zapowiedzi Shell’a wlały nadzieję w serca posiadaczy jego akcji, ale zirytowały jednocześnie wiele grup ekologów z Greenpeace na czele.
Jak ujawnił prezes Shell’a Ben van Beurden, kierowana przez niego firma zmuszona była obciąć planowane wydatki inwestycyjne aż o 15 miliardów dolarów w ciągu najbliższych trzech lat. Jest to oczywiście spowodowane mniejszymi niż się spodziewano dochodami, na co z kolei decydujący wpływ miał potężny spadek cen ropy na światowych rynkach. Czwarty kwartał ubiegłego roku przyniósł firmie dochody w kwocie 3.26 miliarda dolarów. To wzrost o 12% w porównaniu do tego samego okresu roku 2013, ale jednocześnie spadek w porównaniu z trzecim kwartałem 2014, kiedy to przychody wyniosły 5,85 miliarda dolarów.
Pomimo powyższego stanu rzeczy, szefostwo Shell’a zdecydowało się wznowić zawieszony dwa lata temu program poszukiwania ropy naftowej w pobliżu wybrzeży Alaski. Do 2013 roku koszty programu wyniosły 1 miliard dolarów, a każdy kolejny rok, pomimo zawieszenia poszukiwań, skutkował wydatkami rzędu setek milionów dolarów. Obecnie, zdecydowano iż warto sięgnąć po złoża ropy naftowej znajdujące się w tamtym rejonie, które oceniane są na 24 miliardy baryłek. Gdyby te szacunki się potwierdziły, byłyby to największe kiedykolwiek eksploatowane złoża ropy naftowej na świecie.
Właśnie plany wierceń w pobliżu Alaski, czyli de facto w Arktyce, spowodowały ogromny niepokój organizacji ekologicznych. Zdaniem Charlie Kronick’a z Greenpeace cyt. „Shell pomimo obcięcia wydatków na inwestycje zdecydował się na wznowienie najbardziej ryzykownego ze swoich programów wierceń. Jakakolwiek katastrofa ekologiczna w tamtym rejonie świata będzie katastrofą globalną”. Z zarzutami ekologów nie zgadza się prezes koncernu, który podkreśla cyt. „w przygotowania do wierceń włożyliśmy maksimum wysiłku i całą naszą wiedzę, tak aby odbywało się to według najwyższych standardów ochrony środowiska. Proszę pamiętać, że nie jesteśmy jedyną firmą, która operuje w rejonie Arktyki, a po złoża ropy naftowej trzeba będzie tak czy inaczej sięgnąć, gdyż światowa gospodarka potrzebuje tego paliwa”.
Jest pewne, że obie strony sporu mają poważne argumenty na obronę swoich działań i zajętego stanowiska. Zapraszam do dyskusji, czy Waszym zdaniem należy już teraz sięgać po złoża ropy naftowej w Arktyce, czy może poczekać aż powstaną nowe bezpieczniejsze dla środowiska technologie wydobycia. Być może w ogóle nie należy prowadzić w tym rejonie świata tego typu działalności i należy go zachować w dziewiczym stanie na zawsze?