Większość światowych mediów żyje opublikowanymi w niedzielę wynikami międzynarodowego dziennikarskiego śledztwa, które ujawniło nazwiska znanych osobistości ukrywających swoje majątki w rajach podatkowych. Podobnych dochodzeń było już wiele, jednak tym razem szokująca jest zarówno skala zjawiska, jak i lista osób zamieszanych w ten proceder. Dziennikarze pozyskali informacje dzięki wyciekowi danych z kancelarii Mossack Fonseca z siedzibą w Panamie.
Jak informuje Reuters, w śledztwo zaangażowane było Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (International Consortium of Investigative Journalists) oraz ponad 100 redakcji z całego świata (m.in. z gazet Sueddeutsche Zeitung oraz The Guardian). Wyciek danych określany mianem Panama Papers, obejmuje okres blisko 40 lat, od 1979 do grudnia ubiegłego roku. Zdaniem dziennikarzy niektóre z firm ewidencjonowanych we wspomnianych aktach, mające siedzibę w tzw. rajach podatkowych, były wykorzystywane nie tylko do uchylania się od opodatkowania, ale również prania brudnych pieniędzy, handlu bronią oraz narkotykami.
Organy podatkowe Australii i Nowej Zelandii podjęły już kroki w celu weryfikacji informacji ustalonych w toku dziennikarskiego śledztwa. Sprawdzają wszystkich swoich obywateli, którzy byli lub są klientami kancelarii Mossack Fonseca pod kątem ewentualnego uchylania się od płacenia podatków. Przewiduje się, że ich śladem pójdą inne kraje. Panama Papers obejmuje ponad 11,5 mln dokumentów dotyczących setek tysięcy klientów wspomnianej kancelarii prawnej. Na liście osób zamieszanych w aferę znajdują się politycy, urzędnicy państwowi, sportowcy oraz biznesmeni.
Jednym z negatywnych bohaterów jest Władimir Putin. Według brytyjskiej gazety The Guardian, dokumenty zgromadzone w ramach dziennikarskiego dochodzenia pozwoliły wykazać sieć tajnych transakcji offshorowych oraz pożyczek o wartości 2 mld dolarów, w które zamieszani są bliscy przyjaciele prezydenta Rosji. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nie odpowiedział Reutersowi proszony o komentarz w tej sprawie. Z kolei w ubiegłym tygodniu pytany o podejrzane transakcje przyjaciela Putina wiolonczelisty Siergieja Roldugina oraz inne budzące wątpliwości operacje finansowe, na które uwagę zwracali różni dziennikarze, podkreślił iż są one częścią kampanii politycznej, która ma zdyskredytować prezydenta przed nadchodzącym okresem wyborczym.
Szef Mossack Fonseca podkreślił, że jego kancelaria nie dopuściła się żadnych nielegalnych czynów. Przyznał natomiast, że ucierpiała w wyniku „udanego, ale ograniczonego ataku hakerskiego na swoje bazy danych”. Zdaniem dyrektora firmy Ramona Fonseca który do marca był urzędnikiem państwowym, wyciek informacji to „część międzynarodowej kampanii przeciwko prywatności”. W rozmowie telefonicznej z Reutersem Fonseca powiedział, że jego kancelaria specjalizująca się w zakładaniu spółek offshore, utworzyła ponad 240 tys. takich firm. Jednocześnie podkreślił, że „większość z nich była wykorzystywana do legalnych celów”.
Poza Władimirem Putinem na liście zamieszanych w aferę znaleźli się m.in. premier Islandii Sigmundur Gunnlaugsson, prezydent Syrii Baszar el-Asad, członkowie rodziny Davida Camerona i piłkarz Lionel Messi. W Panama Papers pojawiają się również polskie nazwiska – Pawła Piskorskiego, Mariusza Waltera oraz Marka Profusa.