W historii światowej motoryzacji nie zawsze bywało tak, że nowe rozwiązania od razu zdobywały popularność i uznanie wśród szerokich rzesz potencjalnych klientów. Niektóre przełomowe udogodnienia czy wynalazki dopiero po czasie doczekały się odpowiedniego docenienia. Czy taki los czeka także samochody z napędem elektrycznym?
Teoretycznie rzecz ujmując, samochody z napędem elektrycznym powinny stanowić punkt zwrotny w historii światowej motoryzacji. Ich parametry techniczne w kontekście ochrony środowiska naturalnego są przecież nie do przecenienia. Dodatkowo mają opinię pojazdów bezpiecznych dla użytkownika, a już na pewno bezpieczniejszych niż tradycyjne samochody. Ta opinia może się jednak zmienić pod wpływem ostatnich wydarzeń.
W ciągu ostatnich 3 tygodni zanotowano bowiem na terenie USA i Meksyku aż 3 przypadki, gdzie doszło do pożaru samochodów napędzanych elektrycznie. Wszystkie przypadki dotyczyły modelu S produkowanego przez firmę Tesla. W dwóch przypadkach pożar pojawiał się w pojazdach po tym jak ich kierowcy najechali na przedmioty leżące na jezdni, a w trzecim przypadku po uderzeniu w przeszkodę. W reakcji na doniesienia o tej fatalnej serii, akcje firmy Tesla spadły o kolejne 7%. Kolejne, gdyż w ubiegłym tygodniu akcje Tesli potaniały aż o 14%, co jednak było wynikiem opublikowania słabszych niż się spodziewano wyników finansowych firmy.
Jak jednak twierdzą przedstawiciele Tesli, ostanie pożary nie mają nic wspólnego z wadami konstrukcyjnymi ich pojazdów, a są wynikiem zaistniałych zderzeń z przeszkodami zewnętrznymi. Na dowód przytaczają opinię amerykańskich biegłych z Narodowego Instytutu Bezpieczeństwa Transportu Drogowego, którzy badając jeden z opisanych przypadków orzekli, iż cyt. „nie znaleziono dowodów, iż pojazd nie spełnia jakichkolwiek norm technicznych wymaganych przepisami”.
Niezależnie jednak od tego jakie były rzeczywiste przyczyny zaistniałych zdarzeń, „zła prasa” jaką mają obecnie samochody Tesli może znacznie pogorszyć perspektywy biznesowe firmy. Jak zwraca uwagę Karl Brauer z firmy konsultingowej Kelley Blue Book cyt. „dla firmy, której notowania w większej mierze zależą od wizerunku niż od jej stanu finansowego, takie negatywne zdarzenia mają dewastującą siłę”.
Czy Tesla zdoła wyjść obronną ręką z obecnych kłopotów? Odpowiedź na to pytanie poznamy chyba nieprędko, a decydujący głos będą mieli (jak zawsze) klienci.