Wynik wyborów prezydenckich w USA wprawił w osłupienie mieszkańców wielu krajów. Kandydatura Donalda Trumpa od początku budziła kontrowersje. Biznesmen, a teraz także polityk, dał się poznać jako osoba o skrajnych poglądach zarówno na kwestie gospodarcze, jak i stosunki międzynarodowe. Jego wybór na prezydenta Stanów Zjednoczonych wywołał więc uzasadnione poruszenie na rynkach finansowych. Choć wielu wątpiło w ostateczny sukces Trumpa byli również tacy, którzy obawiali się jego zwycięstwa i postanowili przygotować się na nie.
Znalazł się wśród nich Meksyk, który zawczasu postanowił przygotować się „na najgorsze”. Według doniesień CNN Money tamtejsi oficjele są w trakcie opracowywania planu, który ma zniwelować wpływ wyniku wyborów w USA na meksykańską gospodarkę. Trudno się jednak dziwić, bowiem kandydatura Trumpa od początku niosła ze sobą duże zagrożenie dla tego kraju i jego mieszkańców. Póki co nie ujawniono żadnych szczegółów planu.
W trakcie kampanii Donald Trump groził wprowadzeniem 35% cła na towary wytwarzane przez amerykańskie firmy w Meksyku i sprzedawane później na terenie USA. Tymczasem eksport zajmuje bardzo ważne miejsce w gospodarce kraju, stanowiąc 1/3 jej wielkości. Zdecydowana większość towarów eksportowanych jest właśnie do Stanów Zjednoczonych. Prezydent – elekt zapowiadał zerwanie Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu (NAFTA), jeśli niemożliwe będzie renegocjowanie jego warunków. Obiecywał także budowę muru na granicy USA – Meksyk.
Wygrana Trumpa, zgodnie z przewidywaniami analityków osłabiła meksykańską walutę. Taka sytuacja ma jednak pewne zalety, czyni bowiem towary eksportowane z Meksyku bardziej atrakcyjnymi cenowo. Zdaniem specjalistów zapowiadane przez prezydenta – elekta kroki będą miały negatywne skutki zarówno dla Meksykanów, jak i Amerykanów. Według amerykańskiego Chamber of Commerce aż 6 mln miejsc pracy w USA zależy od wymiany handlowej z Meksykiem.