Niemiecki król na rynku biur podróży TUI i jego brytyjska spółka zależna TUI Travel ogłosiły plany połączenia swych sił. Zdaniem przedstawicieli spółek, efektem fuzji będzie wiele korzyści biznesowych, a wśród nich oszczędność rzędu 45 milionów euro rocznie.
TUI Travel zajmuje się przede wszystkim przewozem turystów i zakwaterowaniem, a wśród wielu marek, którymi zarządza znajdują się Thomson Airways, Airtours Germany czy Laterooms.com. Do tej pory TUI było właścicielem 55 proc. udziałów brytyjskiego partnera, ale już od pewnego czasu oba przedsiębiorstwa szeroko dyskutowały możliwość działania pod jedną banderą. Podjęte w ubiegłym roku rozmowy zakończyły się fiaskiem, natomiast z bieżącego ogłoszenia wynika, że szefowie TUI Travel oraz przedstawiciele rady nadzorczej TUI zdołali dojść do porozumienia w kwestii warunków przeprowadzenia transakcji i ogólnej strategii.
Zgodnie z zaproponowaną umową, udziałowcy TUI Travel za każdą posiadaną akcję brytyjskiej spółki otrzymają 0.3999 nowej akcji TUI. Alexey Mordashov, rosyjski oligarcha będący jednym z największych udziałowców TUI, zapowiedział, że będzie wspierał realizację planów obu partnerów. Na wiadomość o połączeniu entuzjastycznie zareagowali również inni inwestorzy i po opublikowaniu ogłoszenia, wzrosła wartość akcji obu spółek: notowany we Frankfurcie TUI zyskał 3,5 proc., zaś występujący na parkietach w Londynie TUI Travel 4 proc. Warto dodać, że po zakończeniu fuzji, siedziba spółki będzie zlokalizowana w Niemczech, jednak przedsiębiorstwo nie zniknie z London Stock Exchange.
Najwyraźniej inwestorom podobają się plany TUI i TUI Travel, o czym świadczą wspomniane wzrosty na giełdach. Teraz przyszłość całej transakcji leży w rękach brytyjskich i niemieckich urzędników, który muszą wyrazić zgodę na jej realizację.