Dla niektórych wakacje nad morzem czy w górach to mało atrakcyjne pomysły na spędzanie urlopu. Są tacy, którzy szukają ekstremalnych przeżyć w najodleglejszych zakątkach świata. Okazuje się, że rzesze turystów docierają także do Korei Północnej, znanej z brutalnej, komunistycznej dyktatury Kim Dzong Una.
Chociaż może się wydawać, że wśród odwiedzających ten wschodnioazjatycki kraj przeważają młodzi ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy z istniejącego tam zagrożenia, statystyki nie potwierdzają tych przypuszczeń. Korea Północna przyciąga turystów w różnym wieku – począwszy od studentów aż po emerytów. Takie dane przedstawia Simon Cockerell, szef Koryo Tours, jednej z największych agencji turystycznych zajmującej się organizacją wycieczek właśnie do kraju Kim Dzong Una. Cockerell twierdzi, że bardzo często klienci decydują się na samotne wyprawy, a około 70 proc. klientów to mężczyźni.
Turyści ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii stanowią łącznie 40 proc. wszystkich klientów. Do Korei Północnej ściągają też podróżni z Europy Północnej i Zachodniej, Australii, Kanady, Izraela czy Arabii Saudyjskiej. Jednak z obserwacji wynika, że najliczniejszą grupę klientów stanowią Chińczycy. Obecnie liczba klientów spoza Chin spadła z 6 tysięcy w 2012 roku do około 4,5 tysiąca. Co ciekawe szacuje się, że niebawem Chińczycy będą stanowili 95 proc. turystów przyjeżdżających do Korei Północnej. Wyjaśnieniem tej tendencji może być niewielka odległość pomiędzy krajami, a przede wszystkim wizja nostalgicznej podróży do kraju przypominającego preindustrialne Chiny.
CNBC dodaje, że należy spodziewać się spadku liczby amerykańskich turystów. Od niedawna przed podróżą do Korei Północnej powstrzymują ich przepisy wprowadzone przez administrację Donalda Trumpa.