Pisaliśmy niedawno o kłopotach M&S związanych z kampanią reklamową na Facebooku. Okazuje się, że nietrafiona inwestycja w promocję to nie jedyny problem sieci sklepów. Ogłoszone w tym tygodniu wyniki kwartalne nie są takie, jakich oczekiwano.
W Wielkiej Brytanii poziom sprzedaży odzieży i obuwia spadł o 1,6% rok do roku. Sytuację ratuje 1,8% wzrost z działalności związanej z handlem artykułami spożywczymi. Marks & Spencer po raz ósmy z rzędu odnotował spadek sprzedaży w ramach swojej podstawowej działalności. Giełda zareagowała na ogłoszone wyniki spadkiem akcji.
Sprzedaż odzieży, w szczególności damskiej, stanowi najważniejsze pole aktywności M&S. Jest również obszarem, który generuje najwyższe przychody. W ubiegłym roku firma zmieniła skład swojego zespołu, zatrudniając Belindę Earl, byłą szefową Debenhams i Jaeger. W maju przedstawiono nową kolekcję oraz strategię działania na kolejny sezon. Według analityków przyszłość M&S jest silnie uzależniona od popularności kolekcji jesień/zima, która trafi do sklepów w przyszłym miesiącu. Potencjalni odbiorcy to mieszkańcy City, ale także młodzi ludzie posiadający rodziny oraz osoby starsze. Decydujący dla M&S ma być okres świąteczny.
Zdaniem konsultanta Conlumino – Neila Saundersa, problemem nie są nieatrakcyjne kolekcje tylko wystrój i układ sklepów. Kiedy ubrania trafiają na wieszaki i półki tracą swoją „kreatywną integralność”. Wielu młodych konsumentów, a także tych młodych duchem, odpycha wygląd placówek sieci, w których dominują kiepskiej jakości materiały wykończeniowe. Na wyniki brytyjskiej sieci handlowej wpływ miała również sytuacja w strefie euro. Jednak zdaniem przedstawicieli firmy, rynek ten zaczyna się powoli stabilizować.
Optymizmem napawają wzrosty sprzedaży żywności, jak również sprzedaży online. Inwestycje poczynione w ten obszar działalności M&S przynoszą oczekiwane rezultaty, a analitycy przewidują dalszą tendencję rosnąca.