Na zawirowania rynkowe nie ma mocnych. Przekonał się o tym Walmart, który dysponuje największą w USA siecią sklepów wielkopowierzchniowych. Jak wynika z oficjalnie już ogłoszonych planów koncernu, w ciągu najbliższych miesięcy sieć zamknie aż 269 swoich marketów w wielu krajach świata.

Informacje o planach Walmart wypłynęły po tym jak w USA oficjalnie ogłoszono wyniki sprzedaży w okresie zimowo–świąteczno–noworocznym. Okazało się, że w listopadzie i grudniu sprzedaż detaliczna w USA wzrosła jedynie o 3%, czyli zdecydowanie poniżej zakładanego poziomu 3,7%. Handlowcom nie pomogły intensywne kampanie reklamowe czy oferowanie korzystniejszych niż zazwyczaj zniżek i promocji. Słaby sentyment w sektorze handlu detalicznego spowodowany jest głównie ogólną niepewnością na rynkach finansowych (spadki cen akcji na giełdach światowych) oraz ciągle wzmacniającym się dolarem.

Kiedy trzy miesiące temu szef Walmarta Doug McMillon powiedział, że cyt. „firma musi znów stać się bardziej elastyczna”, nikt nie przypuszczał, że będzie to oznaczać tak drastyczne redukcje i zamknięcia sklepów. Szacunki wskazują, że pracę straci w najbliższym czasie 10 tysięcy pracowników Walmart w USA i kolejnych 6 tysięcy w innych krajach. Wymienione wyżej czynniki negatywnie rzutujące na wyniki sektora handlowego nie są jedynymi, które spowodowały kłopoty Walmarta. Koncern odczuwa coraz dotkliwiej konkurencję ze strony sprzedawców online takich jak Amazon. W okresie listopada i grudnia na tym rynku nastąpił wzrost obrotów o 9%, co zdaniem Neil Saunders’a–szefa firmy analitycznej Conlumino pokazuje, że tradycyjnie pojmowany handel z realnymi sklepami i sprzedawcami zaczyna tracić znaczenie. Jak mówi Saunders cyt. „sprzedaż online daje niemal wszystkim konsumentom dostęp do towarów po atrakcyjnych cenach, co w dużej mierze niweluje przewagę tradycyjnych sklepów. Ruch Walmarta pokazuje, że tradycyjne sieci muszą się przeorganizować, aby sprostać sytuacji. Myślę, że w kierunku w którym podąży Walmart pójdą wszyscy pozostali”.