Kontrowersyjne przepisy przyjęte przez wiele krajów Unii Europejskiej, zmierzające do dodatkowego opodatkowania transakcji finansowych, nie wszędzie wzbudzają pozytywne odczucia. Rząd Wielkiej Brytanii podjął kroki prawne w celu zablokowania wejścia w życie nowych przepisów, składając oficjalny pozew w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości.
Przypomnijmy, że przepisy przyjęte przez 11 krajów UE (Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania, Belgia, Austria, Portugalia, Grecja, Słowenia, Słowacja i Estonia) zakładają objęcie podatkiem wszelkich transakcji finansowych polegających na handlu walutą, akcjami i obligacjami dokonywanym przez instytucje finansowe. Ideą stojącą za wprowadzeniem podatku był pogląd, że to właśnie instytucje finansowe są w dużej mierze odpowiedzialne za wywołanie ostatniego kryzysy finansowego, a więc to na nich powinien niejako spoczywać ciężar swoistego „dofinansowania” sektora publicznego, który najbardziej ucierpiał w wyniku kryzysu.
Brytyjski rząd nie zgadza się z tą filozofią, gdyż jak powiedział kanclerz George Osborn cyt. „ten podatek tak naprawdę nie zostanie nałożony na banki czy finansistów, ale na zwykłe osoby, które mają jakiekolwiek oszczędności, czy nawet na zwykłych emerytów”. Osborne nie ukrywa także, że celem brytyjskiego rządu jest ochrona rodzimych instytucji i firm, które zmuszone byłyby do zapłaty tego podatku przy zawieraniu transakcji z firmami mającymi siedziby w krajach, które przystąpiły do paktu. W praktyce oznaczałoby to, że rząd brytyjski pobierałby podatki od rodzimych firm, które w całości przekazywane byłyby poza granice Wielkiej Brytanii.
Właśnie ten drugi aspekt, zdaniem wielu obserwatorów życia gospodarczego na Wyspach jest decydujący. Jak wiadomo londyńskie City to centrum życia finansowego w Europie i wiele transakcji finansowych odbywa się właśnie tam. Filie zagranicznych banków, które mają siedziby w Londynie byłyby zobligowane do odprowadzania podatków, które nie zostawałyby na miejscu, ale wędrowały do macierzystych krajów poszczególnych instytucji.
Brytyjska administracja ma świadomość, że złożony pozew nie spotka się z przychylną reakcją krajów UE i prawdopodobnie ochłodzi już i tak nie najlepsze stosunki na linii Londyn‒Bruksela. Niemniej jednak, rząd brytyjski stoi na stanowisku, że prawo stanowione przez inne kraje nie powinno dotykać brytyjskich firm, które działają na terenie Wielkiej Brytanii. W złożonym pozwie podniesiono argument zmiany przepisów w ten sposób, aby przepisy dotyczyły tylko podmiotów z zainteresowanych państw.