Ostatnio sporo miejsca w mediach poświęca się m.in. ograniczeniom w zakresie podejmowania przez cudzoziemców legalnej pracy poza granicami kraju pochodzenia. Pisaliśmy już o planach bardziej restrykcyjnej polityki wizowej Australii. Teraz przyszedł czas na powrót do tematu wiz H-1B, które dla wielu przyjezdnych były szansą na realizację tzw. amerykańskiego snu. Okazuje się jednak, że – po raz pierwszy od 2014 roku – odnotowano spadek zainteresowania wspomnianym pozwoleniem na przyjazd i pracę w USA.

Jak informuje CNN Money, liczba złożonych aplikacji spadła poniżej 200 tys. Nie oznacza to jednak, że wszyscy ubiegający się o wizę, mogą spać spokojnie. Zostanie ona przyznana około 85 tys. osobom, przy czym 20 tys. jest zarezerwowanych dla tych, którzy legitymują się wykształceniem wyższym. Możliwość składania wniosków została odblokowana 3 kwietnia, a pięć dni później system zamknięto. W tym czasie spłynęło do niego 199 tys. aplikacji. Dla porównania w 2016 r. we wspomnianym przedziale czasowym złożono 236 tys. wniosków, a od 2013 roku liczba ta systematycznie rosła.

H-1B jest wizą dla osób uznawanych przez amerykańskie prawo za wysoko wykwalifikowane. Z założenia ma być wykorzystywana w celu eliminowania luk w kwalifikacjach pracowników „dostępnych” na krajowym rynku pracy. Jednak zdaniem krytyków w ramach ubiegania się o nią dochodzi do bardzo wielu nadużyć. Z tego powodu podmioty, którym przyznano wizy H1-B podlegają bardzo często kontrolom. Do najczęstszych nadużyć należy zalewanie systemu aplikacjami przez firmy outsourcingowe, które chcą uzyskać wizy dla zagranicznych pracowników. Następnie „odstępują je” firmom z branży technologicznej. Według krytyków w wyniku takich działań nierzadko dochodzi do wypierania Amerykanów z rynku pracy. To dlatego na początku sezonu wizowego rząd ostrzegał, że będzie zwracał baczniejszą uwagę na aplikujących i sam proces przyznawania wiz. Przestrzegano także pracodawców, aby nie dyskryminowali rodzimych pracowników.

Według specjalistów mniejsza liczba wniosków o wizę H1-B nie jest w takiej sytuacji zaskoczeniem. Część potencjalnych aplikujących mogła również zrazić się poprzednimi niepowodzeniami i zrezygnowała z ubiegania się o wizę, aby zaoszczędzić sobie problemów oraz wydatków. Kiedyś możliwe było opłacenie przyspieszonej oceny wniosku (o ile został wylosowany), przy czym koszt takiego rozwiązania wynosił 1225 dolarów. W tym roku opcja ta została zawieszona co oznacza, że zamiast czekać 15 dni, każdy aplikujący musi uzbroić się w cierpliwość. Wnioski rozpatrywane są bowiem w terminie do 8 miesięcy.