JPMorgan Chase, największy z amerykańskich banków, kilka dni temu ujawnił 2 miliardy dolarów straty na działalności handlowej, która jest wynikiem zbyt ryzykownej polityki hedgingowej. Według Jamiego Dimona, szefa banku, całkowita strata w drugim kwartale może wynieść nawet miliard dolarów. Po pojawieniu się informacji o stratach notowania finansowego lidera spadły o 6%, a zaraz potem wartość straciły udziały pozostałych wielkich banków – Goldman Sachs, Citigroup i Bank of America.
Dimon tłumaczy, że strategia inwestycyjna okazała się bardziej ryzykowna i mniej efektywna niż pierwotnie zakładano. Popełniono wiele skandalicznych błędów, dlatego odpowiedzialność za bieżącą sytuację w pełni ponosi bank, a przede wszystkim dział inwestycji. Strategia hedgingowa, której celem jest zrównoważenie ryzyka wahań cen papierów wartościowych poprzez dobór do portfela aktywów o przeciwnie skorelowanych trendach, w tym przypadku została źle zaplanowana – stąd tak żenujący wynik finansowy.
Ryzykowne działanie JPMorgan tym bardziej zaskakuje, że w 2008 roku bankowi udało się wyjść obronną ręką z kryzysu, który boleśnie dotknął inne wielkie banki amerykańskie. Dimon obiecuje, że obecny problem zostanie szybko zażegnany, a wnioski na długo zapamiętane. Podobne deklaracje składali przedstawiciele pozostałych banków i pomimo przyjętych regulacji ograniczających ryzykowne działania gigantów finansowych problem nie zniknął. Biorąc pod uwagę fakt, że Dimon był zagorzałym przeciwnikiem jednej z zasad regulacji – zasady Volckera, która zakazuje bankom spekulowania własnym kapitałem dla szybkiego zysku, niepowodzenie JPMorgan jest dla niego jeszcze bardziej kompromitujące.
JPMorgan jest jednak zbyt duży by obawiać się upadku – zawsze może liczyć na pomoc amerykańskiego rządu, dla którego bankructwo finansowego giganta oznaczałoby poważne problemy.