Dla każdego człowieka jest rzeczą oczywistą, że zaciągnięte długi prędzej czy później trzeba spłacić. Jest to tak samo oczywiste, jak prawda, że nie można wydawać więcej niż się zarabia, gdyż zawsze skończy się to źle. Te proste zasady nie dotyczą jednak (a przynajmniej nie zawsze) państw. Te niemalże bezkarnie zadłużają się na potęgę z roku na rok. Niemniej jednak i w przypadku takiego dłużnika czasami można się upomnieć o zwrot długu. Taka sytuacja spotkała właśnie Argentynę.
Po bankructwie Argentyny 10 lat temu wielu wierzycieli tego kraju zostało z „pustymi rękoma”. O ile wierzyciele instytucjonalni (głównie inne kraje) raczej dochodzą swoich roszczeń na drodze prawnej, to wierzyciele prywatni nie wykazują już takiej powściągliwości. Prywatny amerykański fundusz NML Capital, któremu rząd w Buenos Aires winny jest ok. 370 milionów dolarów doprowadził w październiku do…aresztowania argentyńskiego okrętu wojennego, który zawinął z wizytą do portu Temar w Ghanie. Na wniosek amerykańskiego funduszu tamtejszy sąd wydał w dniu 2 października postanowienie o zatrzymaniu okrętu w porcie.
Oczywiście, Argentyna natychmiast zażądała zwolnienia okrętu, a gdy to nie poskutkowało zagroziła Ghanie „krokami prawnymi”, włącznie z wystąpieniem do Międzynarodowego Trybunału Morskiego (powołanego przez ONZ) z wnioskiem o uznaniu bezprawności zatrzymania okrętu. W tzw. międzyczasie przedstawiciele funduszu NML zaoferowali cofnięcie zakazu w zamian na 20 milionów dolarów rekompensaty. Rząd argentyński nie przystał na tą propozycję nazywając ją „szantażem”. Podtrzymał swoje stanowisko, że okręt wojenny składający oficjalną wizytę w obcym państwie jest zgodnie z prawem morskim objęty immunitetem i nie może być obiektem tego typu działań.
W ostatni poniedziałek minął termin ultimatum, które władze argentyńskie wyznaczyły Ghanie. Wobec dalszego impasu, rząd argentyński postanowił wystąpić z oficjalnym pozwem przeciwko Ghanie do Międzynarodowego Trybunału Morskiego. W ostatnich dniach zaistniała sytuacja niemal nie doprowadziła do incydentu zbrojnego. Władze portu w Temarze chciały bowiem przesunąć zatrzymany okręt w inne, mniej uczęszczane, miejsce. W odpowiedzi załoga okrętu „powitała” miejscowych urzędników skierowaniem w ich stronę posiadanej broni…
Jakkolwiek całą sytuacja nie zostanie rozwiązana, działania niektórych wierzycieli mogą spowodować, że żadem statek czy samolot państw−dłużników nie będzie pewny dnia ani godziny.