Pokojowe wykorzystanie energii atomowej to jeden z tych tematów, które nadal budzą duże kontrowersje. Obawy w tym zakresie są szczególnie widoczne w przypadku planów budowy kolejnych elektrowni atomowych. Najnowszy konflikt na tym tle rysuje się pomiędzy Wielką Brytanią a Irlandią, a dotyczy planowanej budowy elektrowni atomowej w Hinkley Point.
Rząd brytyjski przyjął kilka lat temu program rozbudowy sieci elektrowni atomowych. Jedna z planowanych inwestycji (właśnie ta w Hinkley Point) szczególnie zaniepokoiła Irlandczyków. Powodem jest geografia. Hinkley Point leży na wybrzeżu Morza Irlandzkiego, skąd bliżej do Dublina niż do Londynu.
Irlandzka organizacja pozarządowa o charakterze non‒profit National Trust of Ireland (NTI) postanowiła w związku z planami Brytyjczyków podjąć działania zmierzające do zablokowania inwestycji. Nie byłoby w tym być może nic dziwnego, gdyż praktycznie każda tego typu inwestycja wywołuje protesty, gdyby nie oryginalna strategia wybrana przez NTI. Otóż, NTI próbuje zablokować budowę elektrowni nie na podstawie argumentów ekologicznych czy mówiąc ogólnie antyjądrowych, ale na płaszczyźnie prawnej. NTI wskazuje bowiem, że cały proces planowania i konsultacji przed budową siłowni był przeprowadzony z pogwałceniem prawa europejskiego, a tak de facto to w ogóle go nie było. Prawnicy NTI powołują się tutaj w szczególności na dyrektywę środowiskową Unii Europejskiej, która nakazuje szerokie konsultacje (w tym międzynarodowe) przed rozpoczęciem inwestycji, które mogą mieć znaczący wpływ na środowisko naturalne. Budowa elektrowni jądrowej z pewnością należy do tego rodzaju inwestycji.
Jak podkreśla James Nix z NTI cyt. „nasz protest nie ma nic wspólnego z tym czy popieramy wykorzystanie energii atomowej czy nie. Nie chodzi także o to, że odmawiamy Wielkiej Brytanii prawa do decydowania o tym, jakie inwestycje będzie realizować na swoim terytorium. Jedyne o co nam chodzi to o przestrzeganie obowiązującego prawa”. NTI wezwała w związku z tym rządy w Londynie i Dublinie do przedstawienia dokumentów potwierdzających przebieg i wyniki ewentualnych konsultacji międzyrządowych w tej sprawie.
Wielu obserwatorów życia politycznego na Wyspach podkreśla, że strategia zastosowana przez NTI jest dosyć nowatorska. Oczywiście, nie wierzą oni w to, że chodzi tylko i wyłącznie o przestrzeganie prawa. Tak naprawdę głównym celem jest zablokowanie budowy elektrowni jądrowej z pobudek ekologicznych i z racji poglądów antyatomowych. Komentatorzy przypominają, że NTI to organizacja ekologiczna walcząca w przeszłości pod radykalnymi hasłami z zanieczyszczeniem środowiska naturalnego. Trudno więc uwierzyć w tak nagłą zmianę priorytetów organizacji.
Ciekawy jest jednak jeszcze jeden aspekt całej sprawy. Czyżby NTI uznała, że hasła czysto ekologiczne straciły swoją nośność? Być może jest tak, że coraz więcej ludzi zaczęło postrzegać działalność organizacji ekologicznych jako formę tzw. „ekoterroru”, stąd zmiana strategii NTI? A jakie jest Wasze zdanie? Czy także uważacie, że radykalna walka o ochronę środowiska raczej odstrasza zwykłych ludzi i szkodzi sprawie ekologii, czy też jest wręcz odwrotnie?