Po „efekcie olimpijskim” nie ma już chyba śladu w brytyjskiej gospodarce. Igrzyska Olimpijskie dały pozytywny impuls i przyniosły oczekiwane ożywienie w sektorze usług i drobnego handlu. Najnowsze wyniki produkcji przemysłowej pokazują jednak, że był to tylko jednostkowy „wyskok”. Odnotowany spadek produkcji przemysłowej w październiku rodzi poważne obawy o powrót recesji.
Brytyjski odpowiednik polskiego GUS‒u podał, iż w spadek produkcji przemysłowej w październiku w porównaniu do września wyniósł 1,3%. Szczególnie złe wyniki zanotowała branża spożywcza. Spadek produkcji o 1,3% liczony miesiąc do miesiąca jest najwyższy od czerwca br., kiedy to na gorszy rezultat miały wpływ dodatkowe dni wolne związane z obchodami jubileuszu Królowej Elżbiety.
Jeszcze gorzej najnowsze dane o produkcji przemysłowej wyglądają jeśli porównać je do roku ubiegłego. Spadek w październiku w tym ujęciu wynosi już 2,1%. Produkcja napojów alkoholowych zanotowała spadek o 10% w stosunku do września i aż o 16% w porównaniu do października 2011 r. Innymi najbardziej dotkniętymi spadkami działami gospodarki jest przemysł petrochemiczny, farmaceutyczny oraz…produkcja broni i amunicji. Wyniki są troszkę lepsze jeśli wziąć pod uwagę szerszy obraz brytyjskiej gospodarki, a w szczególności włączając do statystyk dane o wydobyciu surowców i produkcję energii. W tym ujęciu spadek w stosunku do września wyniósł „tylko” 0,8%. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, iż sezon jesienno‒zimowy to „żniwa” dla firm energetycznych, nie dziwi więc ich dobry wynik.
W komentarzach brytyjskich ekspertów finansowych dominuje ton rozczarowania przedstawionymi danymi. David Kern‒główny ekonomista brytyjskiej Izby Handlowej powiedział, że wyniki są cyt. „słabe” i dodał, że „sektor produkcji przemysłowej musi pokonać jeszcze wiele przeszkód na drodze do trwałego wzrostu”. Niemniej jednak w opinii Kerna „brytyjski sektor przemysłowy ma przed sobą dobre perspektywy. Jest dobrze zarządzany i korzysta w handlu zagranicznym z korzystnego kursu funta w stosunku do głównych walut świata”. Daje to podstawy do umiarkowanego optymizmu. Wielu innych analityków nie podziela jednak tego optymizmu. Alan Clarke ze ScotiaBank określił ostatnie dane jako dowód na powrót recesji. Dodał, iż „nie ma symptomów wskazujących na to, że sytuacja ulegnie poprawie w przewidywalnej przyszłości”.
Jak zwykle w takich sytuacjach to kto miał rację przyjdzie nam zweryfikować po pewnym czasie. Niepokojące jest jednakże to, że od jakiegoś czasu o wiele lepszą sprawdzalność mają „czarne” prognozy, niż te przewidujące poprawę.