Jesienią kanadyjska mennica państwowa zaprzestaje bicia jednocentówki ‒ popularnego penny.  Kandyjski „grosz” padł ofiarą cięć budżetowych rządu, a głównymi argumentami przemawiającymi za zaprzestaniem bicia tej monety jest koszt jego wytworzenia oraz znikome znaczenie dla rozliczeń finansowych. Rząd w Ottawie twierdzi, iż krok ten pozwoli zaoszczędzić 11 mln dolarów kanadyjskich, gdyż koszt wytworzenia jednej jednocentówki wynosi aż 1,6 centa. Gdy kandyjskie jednocentówki wprowadzano do obiegu w 1858 roku, za jej równowartość można było nabyć towar o wartości 20 ‒ krotnie większej niż obecnie ‒ to kolejny argument zwolenników wycofania popularnego penny.

I chociaż zwykli obywatele nadal będą mogli używać jednocentówek, to kanadyjskie władze rozpoczęły kampanię informacyjną zachęcającą do stosowania w rozliczeniach finansowych zaokrągleń do pełnych „dziesiątek”. W tym celu wydano nawet specjalną broszurę z instrukcjami jak prawidłowo to wykonywać (sic!).

Decyzja Kanadyjczyków to woda na młyn niektórych amerykańskich ekonomistów, od dawna postulujących podobne rozwiązania w stosunku do amerykańskiego centa. Główny orędownik „śmierci jednocentówki” w USA Stephen Dubner ‒ nazajutrz po decyzji Kanadyjczyków ‒ zamieścił na swoim popularnym blogu błagalny apel  „Czy możemy być następni?”

Zwolennicy pozbycia się jednocentówek napotykają jednak opór swoich adwersarzy, podnoszących poważne kontrargumenty przeciwko likwidacji tej monety. Jednym z głównych argumentów są wątpliwości co do zasad zaokrąglania cen, co według niektórych ekonomistów może kosztować amerykańskich konsumentów nawet 1,5 mld USD w okresie pięciu lat. Ponadto wycofanie z obiegu jednocentówek może doprowadzić do sytuacji, gdzie jej rolę de facto przejmie 10 ‒ centówka (nickel), który …… jest jeszcze droższy w produkcji. Dane amerykańskiej mennicy nie pozostawiają wątpliwości. Wyprodukowanie jednej jednocentówki kosztuje 1,4 centa, natomiast jednej 10 ‒ centówki aż 6,2 centa.

W obronie jednocentówek stanęło także lobby przemysłu metalurgicznego, gdyż mennica państwowa to znaczący odbiorca metali.

W reakcji na toczącą się dyskusję, administracja Barracka Obamy w planie budżetowym na 2013 rok, zaproponowała wprowadzenie oszczędności polegających na zmianie składu stopu metali używanych do bicia monet. Planuje się odejście od użycia miedzi na rzecz tańszego cynku. Ma to dać ok. 75 mln USD oszczędności rocznie.

Jak widać, Amerykanie na razie poszukują innych rozwiązań, a zwolennicy „śmierci penniego” muszą uzbroić się w cierpliwość.