Rzadko piszemy w naszym serwisie o Finlandii. Jeżeli już pojawiają się jakieś wzmianki na temat tego kraju, to praktycznie wyłącznie w związku z opisywaniem losów gospodarczej chluby narodowej Finów, czyli koncernu Nokia. Tymczasem, dzisiejszy dzień jest szczególną okazją do napisania notki na temat sytuacji w Finlandii. Dziś bowiem odbywają się w tym kraju wybory parlamentarne. Są one o tyle szczególne, iż poprzedzającą je kampanię wyborczą zdominowały praktycznie w całości kwestie gospodarcze.
Fińska gospodarka znajduje się od trzech lat w stanie recesji (lata 2012–2013) lub stagnacji (ubiegły rok), a bezrobocie osiągnęło poziom 9,7%. Nic dziwnego więc, że rządząca konserwatywna partia National Coalition Party pod przewodnictwem premiera Alexandra Stubb’a znalazła się pod silną presją opozycji. Jak wynika z sondaży, największe szanse na zwycięstwo w dzisiejszych wyborach ma centroprawicowe ugrupowanie Centre Party pod wodzą Juha Sipila. Juha Sipila to biznesmen z branży IT, który zdobył znaczący majątek. Jeszcze trzy lata temu, zanim zaangażował się w politykę, był jednak raczej mało znany szerszej opinii publicznej. Sipila oparł swój program wyborczy na kwestiach gospodarczych, a jego głównym postulatem jest stworzenie w Finlandii 200 tysięcy miejsc pracy w ciągu następnych dziesięciu lat. Sipila skrytykował także politykę gospodarczą obecnego rządu. Rządzący gabinet zapowiedział bowiem podjęcie reform gospodarczych ukierunkowanych na wyjście z kryzysu, których głównym punktem ma być redukcja wydatków publicznych o 6 miliardów euro w ciągu następnych czterech lat. Zapowiedzi te zostały skomentowane przez przedstawicieli Centre Party jako nierealistyczne.
Zgodnie z opublikowanymi w czwartek sondażami Centre Party może liczyć na 24,1% głosów, podczas gdy rządząca koalicja na 16,9%. Nie jest jednak jasne z kim Centre Party mogłoby utworzyć ewentualną koalicję rządową, gdyż do parlamentu wejdą jeszcze socjaldemokraci (poparcie 15,1%) oraz skrajnie prawicowa i eurosceptyczna Finns Party (16,7% poparcia).
Niezależnie od tego, kto wygra kolejne wybory w Finlandii jednego można już Finom pozazdrościć. Kraj, w którym kampania wyborcza prowadzona jest na tak wysokim poziomie merytorycznym, gdzie dyskutuje się o konkretnych rozwiązaniach gospodarczych, z pewnością ma potencjał do szybkiego przezwyciężenia obecnych kłopotów ekonomicznych.