Oficjalne oświadczenie Bundesbanku wydane w zeszłym tygodniu wywołało sporo zamieszania. Spekulacjom, dlaczego Niemcy zdecydowali się wypłacić około połowy posiadanego złota z banków w Nowym Jorku i Paryżu nie ma końca. Jedni upatrują przyczyny w zmianie władzy w Stanach Zjednoczonych, inni wieszczą koniec strefy euro.
Jak podaje CNBC, w miniony czwartek Bundesbank potwierdził, że wycofał 583 tony złota z Nowego Jorku i Paryża. Choć zgodnie z planem miało to nastąpić za trzy lata, już od teraz drogocenny kruszec będzie przechowywany we Frankfurcie. Jedną z koncepcji wyjaśniających działania Niemców wysnuli przeciwnicy Donalda Trumpa, obwiniając go o to, że jego nieprzewidywalność i brak poważania dla obowiązujących konwenansów podważają zaufanie do amerykańskich instytucji finansowych. Równocześnie Carl-Ludwig Thiele z Bundesbanku zapewnił, że decyzja o sprowadzeniu złota do kraju w ogóle nie jest związana z Donaldem Trumpem, a pomysł, że System Rezerwy Federalnej mógłby skonfiskować zagraniczne środki uznał za niedorzeczny.
Druga grupa teorii koncentruje się wokół potencjalnego rozpadu strefy euro. Niektórzy twierdzą, że Niemcy mogą potrzebować złota, by przywrócić markę niemiecką. Według Matta Clincha, dziennikarza CNBC, takie spekulacje są nieuzasadnione, zwłaszcza, że system z Bretton Woods, w którym teoretycznie kursy walut krajów miały być oparte na parytecie złota, załamał się w 1971 roku.
Jeszcze inne głosy dochodzą z Rosji. Zdaniem ekonomisty Vladimira Katasonova, który wypowiadał się dla uważanej za propagandową stacji Sputnik News, Niemcy wcale nie otrzymali swojego złota, gdyż to zostało już dawno sprzedane przez Stany Zjednoczone. Tymczasem Clinch uspokaja, że większym ruchom na rynku złota zawsze towarzyszą liczne teorie spiskowe. W oficjalnym oświadczeniu Niemcy zapewniają, że celem ich działań jest przede wszystkim budowanie zaufania w kraju.