Do tej pory francuskie prawo pracy dawało pracownikom wiele przywilejów, które niejednokrotnie były poważnym obciążeniem dla przedsiębiorców. Obecnie wprowadzone mają zostać zmiany niektórych regulacji. Rządowe plany wywołały jednak falę niezadowolenia i strajków.
Jednym z filarów prawa pracy we Francji jest 35-godzinny tydzień pracy. Zgodnie z nową propozycją wymiar ten będzie obowiązywał, lecz jako średnia. Spółki, w zależności od potrzeb, będą miały możliwość negocjowania ze związkami zawodowymi skrócenie go lub wydłużenie aż do 46 godzin. Dzięki zmianom przedsiębiorcy zyskają również większą swobodę w zakresie redukcji wynagrodzenia, a przeprowadzenie zwolnienia zatrudnionego będzie łatwiejsze. Dotychczas prawo rygorystycznie regulowało warunki rozstania się pracodawcy z pracownikami, ze szczególnym uwzględnieniem interesów tych ostatnich. Oznacza to, że w okresie prosperity przedsiębiorcy będą mogli zatrudniać nowe osoby, bez obawy, że w trudniejszych momentach ich zwolnienie ich będzie zbyt skomplikowane.
Zdaniem rządu reformy ułatwiające spółkom zatrudnianie i zwalnianie pracowników mają przyczynić się do spadku bezrobocia. Tymczasem zmiany, które mają szansę ożywić rynek pracy, nie są akceptowane przez pracowników, obawiających się utraty zatrudnienia i innych przywilejów. Wyrazem niezadowolenia społecznego są strajki, których skutkiem jest zakłócenie funkcjonowania między innymi rafinerii, elektrowni jądrowych i transportu publicznego. Pasażerowie muszą liczyć się z trudnościami planując podróż koleją albo lot z lotniska w Paryżu, Nantes czy Tuluzie. W ubiegły czwartek pięć z ośmiu rafinerii wstrzymało lub zdecydowanie ograniczyło działalność, czego efektem były braki paliwa na stacjach benzynowych.
Jak podaje BBC, mimo zdecydowanej reakcji ze strony pracowników, premier Manuel Valls zapowiada, że reformy zostaną wdrożone. Równocześnie Vallas dopuszcza możliwość ich niewielkiej modyfikacji. Czasu do rozstrzygnięcia sporu jest jednak niewiele, ponieważ za dwa tygodnie we Francji rozpoczną się Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej 2016. Dla kibiców, którzy przyjadą wspierać swoje reprezentacje, kłopoty komunikacyjne z pewnością byłyby dużą niedogodnością.