Bezrobocie stało się jednym z najbardziej niepokojących problemów dotykających Francję. Dziś zostały opublikowane oficjalne dane dotyczące stopy bezrobocia, która pod koniec 2013 roku zamiast – jak obiecywał prezydent Francois Hollande – spaść, wzrosła. Biorąc pod uwagę fakt, że w ubiegłym roku Hollande zapowiadał walkę z brakiem zatrudnienia jako kluczowy element swojej polityki, bieżące doniesienia znacznie naruszają nadwątlone już zaufanie Francuzów do prezydenta.
Obecnie stopa bezrobocia nad Sekwaną wynosi 11,1 proc., co oznacza, że bez pracy pozostaje ponad 3,3 miliona Francuzów. Co prawda Ministerstwo Pracy podaje, że w 2013 roku szeregi bezrobotnych zasiliło o ponad sto tysięcy osób mniej niż rok wcześniej, jednak ekonomiści zauważają, że jest to wynik utworzenia sporej liczby miejsc pracy finansowanych przez państwo. Eric Heyer z OFCE, francuskiej organizacji zajmującej się badaniami ekonomicznymi, przekonuje, że choć w 2012 roku w urzędzie pracy zarejestrowało się blisko 284 tysięcy bezrobotnych, a w 2013 roku nieco mniej niż 178 tysięcy, spadek ten nie świadczy o realnym ożywieniu gospodarki.
Szczególnie niekorzystny wpływ na wiarygodność Hollande’a ma pogorszenie sytuacji na rynku pracy zaobserwowane pod koniec ubiegłego roku. Prezydent obiecywał, że w grudniu bezrobocie spadnie, ale realia okazały się inne. Równocześnie nic nie zapowiada szybkiego odwrotu tej tendencji, gdyż – jak tłumaczy Heyer – efektów działań naprawczych, należy spodziewać się najwcześniej za dwa lata. Jego zdaniem, proponowane przez Hollande’a ulgi podatkowe, z których będą mogły skorzystać przedsiębiorstwa tworzące nowe miejsca pracy, nie przyniosą oczekiwanych rezultatów z uwagi na zbyt niskie tempo wzrostu francuskiej gospodarki.
Co więcej, dzisiejsze doniesienia mają charakter nie tylko informacyjny, ale i psychologiczny. Do tej pory Hollande mógł składać kolejne obietnice i zapewnienia o rychłych zmianach na rynku pracy, jednak przedstawione oficjalne dane dobitnie ilustrują skalę problemu.