Termin „kiełbasa wyborcza” już na stałe wszedł do słownika politycznego w Polsce. Jak wiadomo, termin ten oznacza obietnice (często nierealne i populistyczne) składane przez polityków celem pozyskania głosów wyborców przed kolejnymi wyborami. Oczywiście, proceder ten znany jest na całym świecie, a w zależności od kraju „kiełbasa wyborcza” przybiera różne formy.

Przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi w Indiach rządząca partia Kongresowa „przypomniała” sobie o swojej obietnicy z poprzedniej kampanii wyborczej i doprowadziła do uchwalenia tzw. ustawy żywnościowej. Ideą ustawy jest zapewnienie dostępu najbiedniejszym Hindusom do żywności po preferencyjnych cenach. Jednym z głównych problemów Indii jest bowiem ogromne rozwarstwienie społeczne, co w praktyce oznacza że aż 800 milionów obywateli żyje w nędzy. Aby lepiej sobie uzmysłowić skalę biedy w Indiach, wystarczy powiedzieć, że co trzeci człowiek na świecie, który żyje w nędzy to Hindus.

Ustawa żywnościowa skierowana jest właśnie do owych 800 milionów obywateli Indii. Zgodnie z nowymi przepisami każdy uprawniony obywatel ma otrzymać miesięcznie 5 kg ziarna po preferencyjnych cenach. Na ten swoisty „pakiet pomocowy” będzie się składał 1 kilogram ryżu w cenie trzech rupii, pewna ilość pszenicy w cenie dwóch rupii i prosa w cenie jednej rupii.

Program pomocy żywnościowej ma być oficjalnie zainaugurowany w stolicy kraju Delhi przez przewodniczącą rządzącej Partii Kongresowej‒Sonię Gandhi. Krytycy zarzucają rządzącej partii, iż program dystrybucji taniej żywności to zwykła „kiełbasa wyborcza”, która zrujnuje finanse kraju. Oblicza się, że z kasy państwowej zostanie w skali roku wydatkowane ponad 24 miliardy dolarów na pokrycie kosztów obsługi programu, co czyni go jednym z najdroższych tego typu rozwiązań na świecie. Zwolennicy ustawy żywnościowej argumentują z kolei, iż pozwoli ona na zmniejszenie obszaru ubóstwa i głodu, który dotyka 75% ludności wiejskiej i 50% mieszkańców miast. Argumentem, który podnoszą krytycy pomysłu, a który ich zdaniem świadczy o nieczystych intencjach władz jest fakt, iż rząd przeforsował ustawę żywnościową w trybie nadzwyczajnym. Zgodnie z indyjskim  prawem, taka ustawa wchodzi natychmiast w życie, a dopiero później jest procedowana w Parlamencie. Jeśli nie zostanie uchwalona po prostu przestaje obowiązywać, ale skutki prawne jakie za sobą pociągnęła są trwałe. Właśnie tryb wprowadzenia w życie ustawy żywnościowej rodzi podejrzenia opozycji, iż rządzący chcą z jednej strony zdążyć przed wyborami, a z drugiej strony postawić opozycję w trudnej sytuacji podczas głosowań w Parlamencie.