Perła włoskich miast‒Wenecja jest świadkiem coraz głośniejszego konfliktu pomiędzy konserwatywnie nastawionymi mieszkańcami, a zwolennikami tzw. pragmatycznego podejścia do turystyki. Osią konfliktu jest kwestia pozwoleń na żeglugę weneckimi kanałami dla wielkich statków wycieczkowych.
Przeciwnicy obecności w Wenecji wielkich liniowców zorganizowali szereg kampanii informacyjnych argumentując, iż statki te niszczą swoją obecnością piękno tego miasta. Zdaniem aktywistów jednostki te przyczyniają się do zanieczyszczenia środowiska naturalnego w ścisłym centrum miasta, co degraduje zabytkowe budowle. Ponadto, fale wywoływane przez przepływające wycieczkowce niszczą fundamenty kamienic stojących wzdłuż kanałów żeglugowych.
Działania spontanicznie powstałego ruchu na rzecz zakazu wpływania do miasta wielkich liniowców poparł wenecki oddział skrajnie konserwatywnej partii Italia Nostra. Jej przedstawiciele w ostrych słowach skomentowali obecną sytuację, określając ją jako dowód na instrumentalne wykorzystanie piękna Wenecji do osiągania korzyści materialnych przez merkantylnie nastawione kręgi biznesowe. Padły przy tym porównania Wenecji do mlecznej krowy, którą wszyscy chcą wydoić bez oglądania się na konsekwencje.
Jak łatwo się domyślić, powyższe argumenty w całości odrzuca strona przeciwna. Jej reprezentant‒Roberto Perocchio, który szefuje miejscowemu portowi do którego zawijają wspomniane liniowce, stwierdza, iż statki te, a raczej turyści na nich przypływający są podstawą sukcesu ekonomicznego miasta. Perocchio argumentuje, iż statki te obecne są w mieście jedynie przez krótki okres czasu. Ich sposób poruszania się nie powoduje ruchów wody większych, niż te które wynikają z naturalnego cyklu pływów Zatoki Weneckiej. Ponadto, poziom zanieczyszczeń mieści się w rygorystycznych normach Unii Europejskiej. Perocchio wskazuje, że dzięki wielkim wycieczkowcom Wenecja zarabia 20% wszystkich swoich dochodów z turystyki. Każdy statek regularnie zawijający do portu to 150 tysięcy euro rocznie z samych podatków. Cały sektor usług wyrosłych dzięki umożliwieniu żeglugi takim jednostkom przyczynił się do powstania 3000 miejsc pracy. Zdaniem zwolenników zarabiania na pięknie Wenecji, konserwatywnie nastawieni mieszkańcy chcieliby zamknąć miasto w „enklawie przeszłości”, co zupełnie nie przystaje do dzisiejszych czasów.
Konflikt w Wenecji to kolejny przejaw odwiecznych zmagań konserwatyzmu i nowoczesności. W sporze tym obie strony mają mocne argumenty, a głównym problemem jest fakt, iż żadna ze stron zdaje się nie być skłonna do kompromisu.