Kiedy myślimy o krajach Zatoki Perskiej nieodmiennie przed oczami stają nam obrazy uderzającego przepychu i bogactwa. Rzeczywiście, kraje Bliskiego Wschodu, a szczególnie Katar i Arabia Saudyjska są przykładem na to, jak bogactwa naturalne (w tym przypadku ropa naftowa) mogą wywindować ubogie społeczeństwa do czołówki najbogatszych państw świata. Czy ostatnie spadki cen ropy naftowej nie naruszyły jednak zasobów finansowych krajów regionu?
Arabia Saudyjska może się jawić dla wielu Europejczyków jako prawdziwy raj finansowy. Obywatele tej monarchii absolutnej mają zagwarantowane liczne finansowe przywileje, włącznie z tym, że praktycznie nie płacą podatków. Przez wiele lat taki stan rzeczy był możliwy dzięki ogromnym dochodom ze sprzedaży ropy naftowej, której ceny na rynkach światowych utrzymywały się na względnie wysokim poziomie. Ostatnich kilkanaście miesięcy przyniosło jednak bezprecedensowe spadki cen tego surowca, do niewidzianych wcześniej poziomów. Przykładowo, w styczniu br. baryłka ropy kosztowała zaledwie 28 dolarów.
Tak niski poziom cen ropy naftowej spowodował nieplanowany deficyt w dochodach budżetowych Arabii Saudyjskiej. Tamtejszy minister ds służby cywilnej i administracji zdecydował się więc na pierwsze w historii kraju cięcia budżetowe. Ich ofiarą padli przede wszystkim urzędnicy zatrudnieni w administracji państwowej. Pensje ministrów zostały obniżone o 20%, a przywileje członków Rady Shura (samochody, dodatki mieszkaniowe) obcięte o 15%. Dodatkowo, wstrzymano planowane podwyżki wynagrodzeń dla niższego personelu adminstracji państwowej, a należności za nadgodziny i wysokość odpraw przysługujących przy odejściu z pracy zostały zamrożone. Trzeba przy tym pamiętać, że wydatki osobowe (pensje, przywileje) na aparat urzędniczy stanowią aż 45% budżetu Arabii Saudyjskiej. W liczbach bezwzględnych jest to suma 128 miliardów dolarów. Z uwagi na niskie ceny ropy naftowej ubiegłoroczny deficyt budżetowy sięgnął rekordowych 99 miliardów dolarów.
Mogło by się wydawać, że w takich okolicznościach cięcia budżetowe spotkają się ze zrozumieniem, ale tak się nie stało. Król Arabii Saudyjskiej Salman jednoosobowo na mocy wydanych dekretów anulował wszystkie decyzje ministra ds służby cywilnej i administracji, po czym zwolnił go ze stanowiska. Wobec byłego ministra wszczęto także śledztwo dotyczące nadużycia stanowiska i przekroczenia uprawnień. Na mocy swojej decyzji król Salman utrzymał przywileje finansowe dla urzędników państwowych, a ponadto personel sił zbrojnych bezpośrednio zaangażowany w walkę z tzw. Państwem Islamskim ma otrzymać dwie dodatkowe pensje. Urzędnicy w Rijadzie tłumaczą, że ostatni wzrost cen ropy do poziomu 52 dolarów za baryłkę spowodował zrównoważenie budżetu, a saudyjska gospodarka w dziedzinach nie związanych z wydobyciem ropy naftowej radzi sobie nadspodziewanie dobrze.