Niepokojącą konsekwencją kryzysu ekonomicznego, z którym Włochy musiały się zmierzyć, jest moda na bezdzietność. Niestabilna sytuacja na rynku pracy jest główną przyczyną, dla której wiele młodych par rezygnuje z potomstwa. Społeczne i ekonomiczne skutki tej mody będą bardzo bolesne.
Już od dłuższego czasu we Włoszech każdego roku rodzi się coraz mniej dzieci, jednak do tej pory problem nie był aż tak poważny. Obecnie niepewna praca, krótkoterminowe umowy i niskie wynagrodzenie składają się na niechęć młodych Włochów do rodzicielstwa. Dodatkowo wielu z nich, głównie ze względów finansowych, późno decyduje się na opuszczenie rodzinnego domu i około połowy młodych dorosłych w wieku od 24 do 35 lat wciąż mieszka za swoimi rodzicami. Dla porównania, w Stanach Zjednoczonych tylko 14 proc. ich rówieśników nie mieszka samodzielnie.
Przedłużający się kryzys i jego negatywny wpływ na rynek pracy, a także niewystarczająca organizacja pomocy w opiece nad dziećmi zdecydowanie nie sprzyjają macierzyństwu. W efekcie przeciętna Włoszka rodzi pierwsze dziecko mając ponad 31 lat, podczas gdy w 1995 roku średnia ta nie przekraczała 30 roku życia. Istotny jest również fakt, że co czwarta mieszkanka Półwyspu Apenińskiego wchodzi w wiek przekwitania nie urodziwszy dziecka, podczas gdy na przykład w Stanach Zjednoczonych tendencja ta dotyczy 14 proc. kobiet, zaś we Francji 10%.
Ukończone studia i z trudem wyszukana praca to zdobycze, których współcześni Włosi, a przede wszystkim Włoszki, nie chcą poświęcać dla dziecka. Społeczne i ekonomiczne efekty tej tendencji są bardzo niekorzystne. Obecnie na każde 100 dzieci w wieku do 14 lat przypada około 150 osób w wieku powyżej 65 lat, a według prognoz w 2050 roku liczba ta wzrośnie do 263. Społeczeństwo starzeje się, a mniej liczne młode pokolenia nie zarabiają wystarczająco dużo, by utrzymać coraz większą rzeszę emerytów.