Kto by pomyślał, że złoto może problemem. A jednak. Władze Indii od dłuższego czasu podejmują coraz to nowe środki zaradcze, aby ograniczyć import tego kruszcu do kraju. Jak na razie chyba bezskutecznie….
Kto był w Indiach może potwierdzić, że jest to kraj gdzie oprócz wielkich obszarów biedy, w oczy rzuca się orientalny przepych, którego nieodłącznym składnikiem jest złoto. Hindusi mają ogromny sentyment do tego kruszcu, co widać w statystykach, które plasują Indie na pierwszym miejscu w świecie pod względem zużycia tego metalu. Z punktu widzenia ekonomii tak duże umiłowanie złota zaczyna jednak być wadą, a nie zaletą. Problem wynika z faktu, iż większość złota używanego w Indiach jest importowana, co dramatycznie pogarsza bilans handlowy kraju. Deficyt obrotów bieżących wpływa z kolei negatywnie na wielkość rezerw walutowych Indii oraz osłabia lokalną walutę.
Rząd w Delhi już dość dawno temu dostrzegł problem i podjął kroki w celu ograniczenia importu złota. W 2012 roku w ramach programu regulacji rynku złota trzykrotnie podwyższano cło na import kruszcu w postaci sztabek, monet czy też tzw. złotego złomu. Po chwilowym sukcesie, sytuacja wróciła do stanu wyjściowego, gdyż przedsiębiorczy Hindusi masowo rozpoczęli importować wyroby jubilerskie ze złota, które następnie były przetapiane. W reakcji na taki obrót spraw, rząd zdecydował się objąć wyższymi stawkami celnymi także złoto w postaci wszelkich wyrobów jubilerskich. Od tego miesiąca stawka celna na tego typu wyroby wzrosła z 10 do 15%.
Jak powiedział hinduski minister finansów, cyt. „podniesienie stawek celnych na wyroby jubilerskie ma także na celu ochronę miejscowych jubilerów, którym trudno konkurować z tańszymi wyrobami zagranicznymi.”. Jak dodał minister cyt. „nasi jubilerzy wykonują swoje wyroby ręcznie, co sprawia, że nie mogą sprostać konkurencji maszynowo wytwarzanych ozdób z zagranicy”.
Jak widać, podwyższając stawki celne na gotowe wyroby jubilerskie władze w Delhi postanowiły upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Z jednej strony chronią finanse państwa, a z drugiej strony wspierają własnych rzemieślników.