Jeszcze do niedawna odpowiedź na tytułowe pytanie była jednoznacznie pozytywna. Jednak okazuje się, że bieżące trendy w biznesie i nowe wymagania związane z konkurencyjnością zmniejszają rolę przełożonych i niektóre spółki, zwłaszcza niewielkie, rezygnują z budowania wieloszczeblowej hierarchii.
Jednym z propagatorów nowego podejścia jest Richard Sheridan, który jak donosi BBC, ma wieloletnie doświadczenie w pracy na stanowiskach kierowniczych. Chociaż zarządzane przez niego zespoły zwykle osiągały dobre wyniki, on nigdy nie czerpał satysfakcji ze swojej pracy. Nudziło go przygotowanie cokwartalnych raportów i – jak to określa – bezsensowne spotkania podsumowujące pracę. W 2001 roku Sheridan założył własną firmę, w której zrezygnował z tradycyjnych struktury raportowania.
Rozwiązanie to okazało się w jego przypadku strzałem w dziesiątkę. Jako że pomysł uwolnienia się od tradycyjnej hierarchii opiera się przede wszystkim na demokratyzacji decyzji, wymaga większego zaangażowania pracowników. Mogą oni szybciej reagować na zmieniające się warunki, bez konieczności konsultacji z przełożonymi, które często opóźniają działanie. Pracownicy sami oceniają sytuację i nie czekają na polecenia zwierzchników. Co ciekawe, zaangażowanie w proces podejmowania decyzji skutkuje mniejszą rotacją pracowników, a także wzrostem efektywności i jakości ich pracy.
Pomysł pracy bez zwierzchników jest wykorzystywany głównie przez małe amerykańskie i zachodnioeuropejskie przedsiębiorstwa, które działają w szybko rozwijającej się branży technologicznej. Warto zaznaczyć, że uproszczoną strukturę decyzyjną wybierają również większe przedsiębiorstwa. Na czele jednego z nich stoi Mark Young, który podkreśla, że sukces tego modelu zarządzania zależy przede wszystkim od samodzielności i doświadczenia pracowników. Jeśli są wystarczająco zaangażowani i czują się odpowiedzialni za losy spółki, nikt nie musi tłumaczyć się na dywaniku u szefa.