Niebawem euro może stracić swą magiczną moc jednoczenia Europy. W czasie, kiedy za sprawą Grecji ważą się losy wspólnej waluty, warto zastanowić się, jaki był jej wpływ na codzienne kalkulacje Europejczyków. Co ciekawe, kilkanaście lat temu wielu z nich uległo iluzji euro.
Wprowadzenie euro w 2002 roku oznaczało dla obywateli krajów strefy euro poważne zmiany w portfelach, których efektem były trudności w podejmowaniu decyzji zakupowych i zniekształcenia postrzeganie wartości pieniądza. Efekt euro – jak zjawisko to zostało nazwane przez niektórych ekspertów – jest rodzajem iluzji pieniądza, czyli złudzenia w ocenie realnej wartości transakcji ekonomicznych, wywołanego przez ocenę nominalną. Zdaniem badaczy prawie wszyscy są podatni na iluzję pieniądza w odniesieniu do waluty własnego kraju, ponieważ wydaje się ona stała. W związku z tym wprowadzenie euro było niecodzienną sytuacją, gdy jednostka miary narodowego systemu monetarnego zmieniła się. Chociaż wartości realne pozostały niezmienne, według obserwacji badaczy, Europejczycy stracili jasną ocenę wartości transakcji. Jak to możliwe?
Przyczyn błędnych szacunków można upatrywać zarówno w kotwiczeniu, jak i w efekcie liczbowym. Otóż według zasady kotwiczenia, pierwotne wartości wyrażone w walucie narodowej posłużyły jako kotwica przy porównywaniu cen. W większości krajów przyjęcie wspólnej waluty oznaczało spadek wartości nominałów, więc cena zakotwiczenia była wyższa niż odpowiednie ceny w euro, dlatego ludzie mniej ostrożnie wydawali pieniądze. Z drugiej jednak strony, mechanizm iluzji euro można wyjaśnić poprzez efekt liczbowy. Przyjęcie euro spowodowało w zdecydowanej większości krajów spadek wartości liczbowej waluty, a więc różnica między dochodem a cenami zmalała. W rezultacie powodowało to niechęć do wydatków. Stąd musiało minąć trochę czasu zanim ludzie zaczęli właściwie oceniać wartość euro.
Co więcej, wdrożenie euro poskutkowało nie tylko zmianą wartości nominalnej pieniądza, ale także naruszeniem niezależność każdego z uczestniczących w niej państw. Utrata waluty narodowej, będącej jednym z symboli tożsamości narodowej, zaowocowało różnymi postawami wobec euro. Na przykład Włosi byli pozytywnie nastawieni, a ich optymistyczne oczekiwania dotyczące przyszłej sytuacji ekonomicznej nie spowodowały ograniczenia wydatków. Przeciwnie rzecz miała się w Niemczech, gdzie obywatele byli bardziej sceptyczni. Poza znaczeniem marki niemieckiej jako symbolu narodowego, Niemcy obawiali się inflacji. Skutkiem tych przekonań była niechęć do wydatków. Niektórzy badacze niemieccy nazywali to zjawisko „teuro”, podkreślając jego negatywne znaczenie.
Po kilkunastu latach Europejczycy oswoili się ze wspólną walutą i przyzwyczaili się do prowadzenia rachunków w euro. Czyżby jednak Grecy znów musieli stawić czoła iluzji pieniądza?