Steve Tobak, pracujący w Kalifornii konsultant zarządzania, boleśnie wspomina indywidualne spotkania w gabinecie szefa. Któregoś dnia przełożony zamiast cotygodniowego posiedzenia zaproponował mu rozmowę podczas spaceru. Tobak wspomina, że tego dnia, dzięki odrobinie ruchu i błękitnemu niebu, pozytywnie zmieniła się zarówno ich relacja zawodowa, jak i osobista.
Podobnie jak spotkania grupowe coraz częściej tracą formę monotonnych zebrań na rzecz krótkich rozmów, podczas których pracownicy stoją, zmiany również dotyczą spotkań indywidualnych. Jak przekonują specjaliści, rozmowa podczas spaceru przynosi doskonałe efekty i na dowód podają przykład Steve’a Jobsa (Apple), Marka Zuckerbergera (Facebook) i Jacka Dorsey’a (Twitter), którzy z powodzeniem wdrożyli metodę „chodzonych” spotkań.
Opisując zalety biznesowych spacerów, mająca duże doświadczenie w zarządzaniu Nilofer Merchant, poza aspektem zdrowotnym podkreśla charakter tworzącej się podczas przechadzki relacji. Różni się ona od relacji w trakcie tradycyjnych posiedzeń w gabinetach czy salach konferencyjnych przede wszystkim dlatego, że spacer ramię w ramię wzmacnia poczucie współpracy i przyjmowanie wspólnej perspektywy. Jednocześnie jest to okazja do odejścia od biurka i poruszania się, co jest dodatkową korzyścią dla żyjących w wiecznym pośpiechu ludzi biznesu, dla których znalezienie czasu na chwilę ćwiczeń jest dużym problemem.
Z badań przeprowadzonych przez Wellness & Prevention, należącej do Johnson & Johnson firmy konsultingowej, wynika, że po 90 dniach eksperymentu pracownicy, którzy raz na pół godziny wstawali od biurka i spacerowali przez minutę lub dwie, mieli więcej energii, byli bardziej skoncentrowani i zaangażowani. Niestety wdrożenie takiej formy spotkań wymaga zwalczenia mocno zakorzenionych stereotypów związanych z tradycyjnymi zebraniami. Jednak zdaje się, że warto podjąć to wyzwanie!