W ubiegłym miesiącu JP Morgan Chase podał szokująca informację o dwumiliardowej stracie. Teraz szef banku, Jamie Dimon, tłumaczy się przed Senatem Amerykańskiego Komitetu Bankowości pisząc w swoim zeznaniu „zawiedliśmy wielu ludzi i jest nam z tego powodu przykro”. Czy przeprosiny są odpowiednią formą reakcji w zaistniałej sytuacji?
Strata w wysokości 2 miliardów dolarów jest rezultatem niewłaściwej strategii hedgingowej. Chociaż celem hedgingu jest zmniejszenie ryzyka transakcji i zabezpieczenie interesów inwestorów, Dimon przyznaje, że pracownicy realizujący strategię byli „źle zarządzani i nie rozumieli tego, co robili”. Równocześnie Dimon nie podaje informacji na temat aktualnej wysokości straty – istnieje ryzyko, że ta jeszcze wzrosła.
Powagi sytuacji dodaje fakt, że JP Morgan Chase jest jednym z pięciu największych banków w Stanach Zjednoczonych i wszelkie zaburzenia równowagi finansowej tej instytucji mogą nieść negatywne konsekwencje dla amerykańskiej gospodarki. Okazuje się, że zasada Volckera, która zakazuje bankom spekulowania własnym kapitałem dla szybkiego zysku czy inne regulacje ograniczające ryzyko problemów któregoś z finansowych gigantów, nie są na tyle skuteczne, by rząd amerykański nie musiał obawiać się konieczności ratowania ich z opresji – wciąż powraca nierozwiązany problem „zbyt dużych, by zbankrutować”.
Co więcej reakcja szefa JP Morgan jest przykładem na to, że nie tylko wielkie instytucje finansowe są zbyt duże. Są też – tak jak Jamie Dimon – zbyt wielcy, aby odejść…